Friday, October 29, 2010

Home sweet home..

every day makes us closer to 4th attack on london..
so far, i almost lost my finger tip when i tried to fix glass using pliers.



Today im will be on my way to hometown, and after few days i plan to finish biomechanic bodysuit sketch and prepare my troops to "operation london".
new needles, new machine, more tests, more blood ;]

So for now, thats what we are standing at.





My mistak is that i use paper instead board ;/
it makes my work more complicated and a much longer..
next one im gonna start in proper way ;]


and 2 more pictures of last victim - thanks to Karol for nice shots ;]





Blog ya soon.

Monday, October 25, 2010

Not much work to show..

and not much words to type...
i didnt do much recently.. just cuz i am pretty lazy bastard, thats why!

i finally received my piece of copper, so i could start my first handmade machine..
after 2 days of strugglin i can tell you only one thing: its not that easy!

(click pictures to enlarge..)



i need like one day more to finish it...
self made coils? why not!

i did some letters..
as i said last time - there is no more flow in my hand when i work with letters...
not much practic, not many clients askin for script.. thats the reason....

(click pictures to enlarge..)



and another chest i started..
newschool, that it is!
no more roses? no more standard solutions!
blueberries!



we didnt really finish these lines... but we still got time to do it!
Mr. D is gonna sacrifice arm for my biomechanic!
that makes me even more happy than workin with berries!

stay tuned!
london is commmming!

Monday, October 18, 2010

Body body bodysuits!

Welcome back!
So here w are for tonight..
I have spent few hours more with underwatr biomechanic piece of paper..
I got all lines ready, there are already first lines of goldfishes! :)




what's next?
we need to put some japanese landscape in upper left corner with some great pagoda in background!
Sweeeet!


I got still some letters to sketch, and some newschool chest piece ti design and then.... more hours to spend with this lovely piece!
You know guys whats funny?
I am gettin excited fot incoming london guestspot (where i will start my first "teethy" bio bodysuit), then i'll so high again cuz there's gonna be another suit to work with here, in Gdynia!

Anywhere i'll move => bodysuits!
Sound incredible to me!

Here are some letters ("Oliwia") i sketched for this thursday..
I lost my flow :(



And here is a reason why You, people, cannot to understand me some days!

Stay tuned!

Saturday, October 16, 2010

Underwater Bio Bodysuit: 1st steps..

So so.. i have decided to blog in international language..
Why? Because there is many people askin me for it!
Sorry for my english - by the way ;))

So... what we see down here?

Yup! Another bodysuit is comming!
I wont tell You guys whats goin on yet, but believe me or not - thats gonna be awesome!
Ok then, keep watchin me and i will give You more and more details sooooon!

Thursday, October 14, 2010

Stało sie!

If there is any foreigner reading this blog - let me know, i will translate the text for you :)
----------------------------------------------------------------------------------

A oto co zastalem z samego rana tuż za parapetem naszej kuchni...



Sezon na dzika uznaje za otwarty!

Wednesday, October 13, 2010

Niech ktos mi powie o co tu chodzi?

If there is any foreigner reading this blog - let me know, i will translate the text for you :)
----------------------------------------------------------------------------------

I tytul nie tyczy sie tego, co dzialo sie rankiem na moim stanowisku pracy, a wątku poruszonego w dalszej czesci postu!

A dzisiaj w Nasze progi zagoscila gdynska trojca, z Karolem S. na czele.
Karol doprowadzil swoja kolejna ofiare do radosci, a ja przygladalem sie temu, jak architektura ma sie do tatuowania.

Wzor byl... nietuzinkowy, krwi nie bylo wcale.. ;)
Karol stawia swoje pierwsze kroki, do tego Teresa i juz wkrotce Jagoda... takze tatuatorow jak grzybow po powodzi.


Dzisiaj dostalem odpowiedz od jednego z moich ulubionych tatuatorow na zapytanie o cene rekawa, ktory chcialem u niego wykonac...
Od jakiegos to czasu chodzi mi po glowie wypelnienie mojej lewej kończyny czymś biomechanicznym bądź robotycznym, jako że prawa zdecydowanie przeważa o te kilkadziesiąt gram tuszu i daje to pewien dyskomfort psychiczny..

Odpowiedz byla szalona! Na rekaw potrzebuje on 40-60 godzin (robson mial mnie dosc juz po 40!), cena zaś to 120 euro....za godzinę pracy.
Daje nam to ładny wynik - 19-28 tysięcy złotych...
Ktoś jest chetny na taki zabieg u mnie? :)
No cóż, rękaw sobie odpuszczę i powrócę do mojej kawy z kauflandu... (4pln za pól kilo!).

Prawda jest taka, ze ludzie za granicą mają mozliwosc tatuowania sie za takie pieniadze. Patrzac na to od strony "artysty" - daje mu to mozliwosc pracy WYLACZNIE w jednym, nawet najmniej popularnym stylu. Co to znaczy? A znaczy to tyle, ze nawet mając 2-3 klientow na tydzien mial bym wystarczajaco napchany portfel, by moc kolejne 4 dni poswiecic WYLACZNIE tworzeniu, projektowaniu, dopracowywaniu w detalach rysunków dla przyszlych klientow.
Tymczasem polska rzeczywistosc stawia nas przed przymusem codziennej pracy, po ktorej to (najczesciej w godzinach nocnych) walimy dodatkowe nadgodziny, projektując najczęściej motywy którymi juz wymiotujemy (ale przecież to lubimy, prawda?). I to całkiem darmo, czysty woluntariusz.. :) Ale co tam, polak jak karaluch - przełknie wszystko.
A wakacje i marzenia porealizujemy w nocy, w fazie REM.



A tu moj garniturkowy projekt wyróżniony na portalu www.tattooartists.org!


Tymczasem wracam do rysunków, bo kolejka wydłużyła się dzisiaj o kolejne 3 pozycje - niekończąca się opowieść!

No i mam trzeciego kamikaze na garnitur!
Niech ktoś porysuje cala niebiomechaniczna resztę za mnie!!!

Tuesday, October 12, 2010

Pomaranczowy newschool!

If there is any foreigner reading this blog - let me know, i will translate the text for you :)
----------------------------------------------------------------------------------

Kolejne nieprzespana noc dala nam szkicunek czegoś, co sprawia mi również sporo radości, chociaż biomechanika nie jest...
Klient wydaj sie dosc elastyczny... ale kto przełknie zestawienie owocow i kwiatów pomaranczy z oldschoolowa klepsydra?


Czekam na akceptacje, bo nudne jest juz odbijanie szablonow, kolejnych roz otaczajacych kolejne oklepane oldskulowe motywy. Odwagi ludzie!

A z dobrych nowin - mam kolejnego kamikaze gotowego do zmierzenia się z bio garniturem!
Do zrobienia mam jeszcze 13 rysunków dla ekipy londyńskiej, wiec za około miesiąc można spodziewać się kolejnego wielkoformatowego szaleństwa.

Trzymajcie rękę na pulsie!

Sunday, October 10, 2010

London Backpiece: czas podnieść poprzeczkę!

2 godziny na szkic i ogólną koncepcje, później 38 godzin zabawy pędzlami i kredkami..
jeszcze wczoraj miałem nadzieje skończyć ten projekt, zasiedziałem się do 6 nad ranem po czym poddałem się...

To będzie kawal dobrej zabawy!
Dzisiaj zakochałem się w video Markusa ze studia Lux Altera i postanowilem dokumentowac powstawanie tego kawalka! Trudno mi okreslic to w czasie, ale mysle ze pojdzie lekko 100 godzin :)
Obiecuje zdawać relacje na bieżąco po każdej wizycie w Londynie!

A to moje nocne momenty.. zawsze z kawa u boku!
Mamy jeszcze dobre 300g jakiegoś eksperymentalnego syfu do wypicia, by później rozkoszować się ILLY!




A tu efekt końcowy z pięknymi kawowymi stemplami!
Zacieram juz ręce i przeglądam paletę Intenze w poszukiwaniu odpowiednich kolorów!
W listopadzie postaram się zrobić chociaż kontur :)



Patrząc na ten rysunek serce mi się kraja, ze tego rozmiaru projekt i w ogóle takie tatuaże robię po 8! latach tatuowania.
Żałosne!
Ludzie, tak nam daleko do klimatu stanów, gdzie chętnych do kooperacji są tysiące, gdzie twórczy ludzie odnajdują Cie sami i MOTYWUJĄ a nie obrzydzają Ci prace.
Rzygać się chce polską sceną, ot co.

Jutro zaczynam projekt klatki w klasycznym stylu, później czas na jakieś koszulki, bo ich sprawa przeciąga się już zdecydowanie zbyt długo!
Do usłyszenia!

Thursday, October 7, 2010

London Backpiece: planowanie drugiego planu.

No dobra, jako ze pare osob wciagnelo sie w gapienie sie na moje rece - oto maly progres!
Wczoraj wiecej myslalem nad tym rysunkim, niz dzialalem..

Jak mowilem - w operowaniu pedzlem jestem cienki, takze cierpliwosci!
Polozylem pierwsze kolory na pierwszy plan...



To oczywiscie początek..
Pozniej zaczela sie zagwostka co do drugiego planu.. Żadna konkretna tematyka nie zmiesci mi sie pomiedzy gąszcz biomechanicznych języków..dlatego cale plecy postanowilm pokryć samym bio..
Na dole 2 koncepcje kolorystyki drugiego planu...



Jesli by pozostawic je jedynie zabarwione, bez żadnych struktur (w naszym żargonie - pokryć na "blachę") - to oczywiscie błękity wygladaja o niebo lepiej. Magia Baby Blue (z palety intenze) czy Swimming Pool robi swoje..
Jesli jednak wrzucic na 2 plan więcej biomechaniki - mysle że monochrom będzie wyglądał MEGA i da efekt niezłej głębi!
Calosc mysle polozyc na strukturze plastra miodu (zobaczycie w praktyce, chyba ze zmienie plan ;))

Jutro atakuje 2 plan, prawdopodobnie ciemnymi brazami az do czerni - oczywiście zrelacjonuje efekty pracy.
Jak narazie od pomyslu po stan aktualny calosc pochłonęła blisko 16 godzin pracy ;)


Dzisiaj po sesji z rekawkiem Benjiego (brak zdjec! przepraszam!), w ramach delikatnych porzadkow zutylizowalem jakies 8 tysiecy igiel.. nowych, luzem, niepolutowanych..
Nie bede sie dluzej oszukiwał, ze kiedys siądę i porobię z tego jakieś eksperymentalne zestawy.. po prostu mi sie nie chce!




I zeby nikt nie powiedzial mi ze dupskiem nie ruszam - dowody na to, ze uprawiam sporty!
Moja dziewicza gra w kręgle ;)
Udało mi sie byc najlepszym...


..w grupie dziewczat!

Do usłyszenia wkrótce!

Wednesday, October 6, 2010

London Backpiece: kolorowanko.

Po wczorajszym posiedzeniu do 6 nad ranem dzisiaj juz mam mniej sil do dzialania.
Nad ranem przenioslem linie na karton w skali 1:1 i dorysowalem tyly rak do lokci i nog do kolan.

Z gąszczu linii olowka powyciagalem wazniejsze przy uzyciu szarego cienkopisa, ktory pozniej bedzie mi latwiej pokryc kredkami i farbami. Nad ranem lecialem juz z glownymi liniami przy uzyciu czarnych markerow edinga..
Osobiscie uwielbiam prace czarnymi, japonskimi cienkopisami Sakura, jednak przy tej grubosci konturu po prostu zajechal bym je jednej nocy..
Pozniej solidn gumowanie olowkowych linii - kredki naprawde slabo sobie radza z ich kryciem, poza tym olowek brudzi - a tego nie chcemy!
6:30 nad ranem - przerwa.



O 10 dzwonil juz dostawca rekawic lateksowych - zrobilem zapas na Londyn - 1600 rekawiczek powinno starczyc na kilka wypadow ;)

Dzis zaczynam pierwsze etapy kolorowania - dawno nie bawilem sie pedzlami, tym bardziej brak mi doswiadczenia w pracy z akwarela..



Z londynu przywiozlem kredki Prismacolor ktore sa po prostu niesamowite!
Tylko raz w zyciu porwalem sie na format B1 (70x100 cm) z olowkiem, tego bledu nie popelnie z kredkami! Prismy posluza do wykanczania detali..




A tu jeszcze rarytas z gdanskiego lotniska ;))




Jutro ciag dalszy biomechanicznego rekawa Benji'ego.
Zyczcie mi powodzenia!
Do slyszenia!

Tuesday, October 5, 2010

London Tattoo Convention..



Konwencją żylismy dobre 2-3 tygodnie przed jej rozpoczęciem..
Juz wczesniej zamowilem 2 maszyny u niesamowitego Dennisa el Hombre i niecierpliwie czekalem na pierwszy kontakt z tymi cudenkami!
Dennis robi najbardziej dopieszczone maszyny jakie moje oczy widziały!


Rozowa trafiła w rece Karoliny, ktora powoli zdobywa klientow w Londynie ;)


Następnym celem bylo omówione spotkanie z Xavi Garcia - niestety organizatorzy tak skutecznie namieszali z ustawieniem stanowisk, ze nie udalo nam sie odnalezc :(
Istny to labirynt byl - powiadam Wam!
Tobacco Docs to genialne, wielopoziomowe miejsce, co sprawia, ze trudniej pojawic sie 2 razy w jednym punkcie ;)

No i do konkretow!
Nareszcie mialem okazje spotkac Rona earharta i Nate'a Benualesa - ich niesamowite kompozycje biomechanik sa nadal moja wytyczna drogi, ktora staram sie podążać od ponad roku czasu..




No coz.. pierwsza praca Rona mocno mnie rozczarowala..
Malo przestrzenna, slaba technicznie... szkoda ze nie mial on ze soba modeli z konkretnymi, wielkopowierzchniowymi pracami, jakie zwykl pokazywac na amerykanskich konwencjach.
Jakkolwiek, uklon w jego strone za pomysly i konstrukcje jakie tworzy i motywacje do pracy jaka daje mi kazda jego nowa praca.



Cieszylo mnie rowniez zobaczenie dziadka Tin-Tina i po raz pierwszy - Filipa Leu - dwi histryczne juz postacie. Filip ku memu zaskoczeniu nie mial pojecia (lub mial gleboko w...nosie) o higienie i szybko obsmarowal krwia klienta wszystko naokolo - od stolow po maszynki ktorymi pracowal - sympatycznie!
Tin Tin pracowal najwolniej jak mozna, godzinami rozmawiajac z otoczeniem.. co z pewnoscia skutecznie usypia klienta ;)



Nasze oczy ujrzaly jeszcze Uncle Allana - niesamowita czystosc koloru! Perfkcyjna kreska!
Dla mnie - najlpsza praca jaka widzialem tego dnia!



Dalej rozwodzic sie nie ma sensu...
Masa ludzi, masa zabawek do kupienia i ograniczony portfel ;)
Na konwencji spotkalem sie z Kalim, Dawidem (dawniej warszawiak, teraz zawodnik torunskiego Niuansu), oraz mlodym Szczypiorem.

To najwieksza konwencja jaka widzialem i zdecydowanie najlepsza. Szczerze polecam londyn - juz za rok!
No i okazało się, ze ktoś jednak czyta mojego bloga! Zatrzymany posrodku konwencji przez czytlnika bylem szczerze zaskoczony! Ludzie, zostawiajcie za soba komenty! To motywuje do pracy!

Kolejny post - akcja London Biomechanic Backpieces!

Sunday, October 3, 2010

London Backpiece: Night sketchin'



Gryzmole wlasnie biomecha dla jednego z moich oblakanych, londynskich pacjentow..
Rzecz idzie o cale plecy, jakkolwiek musze jakos ominac/wkomponowac portret corki ktory juz jest na lopatce, a to juz wyzwanie ;)

3 nad ranem = czas idealny. Cicho, spokojnie, pelne skupienie..
Z chaosu linii wyciagam wlasnie te najistotniejsze, by pozniej przeniesc je na duzy karton i wykonac precyzyjny rysunek w skali 1:1..

Do takich zabaw polecam LUSTMORD!


...

Londyn - stolica wariatow?

Zanim napisze cokolwiek - oto prawdziwy bohater trzeciej edycji Londobrzegu!



On i jego bracia byli z nami zawsze, o każdej porze dnia i nocy, budząc zachwyt i podniecenie wśród żeńskiej części ekipy! Prawdziwy przystojniak to wszakże! ;)

Co jeden wyjazd, to więcej biomechanik!
Ori aka Stachurski podjął życiową decyzje - lepiej mieć piękny rękawek od Sida niż narzeczona w domu ;] Zajęliśmy się wiec przedramieniem. Kolejna ofiara moich prób z wolnej reki planuje Nas jeszcze mocniej zaskoczyć! Ale nie chwalmy dnia przed zachodem słońca ;) Jak tylko zapelnimy przedramię - obiecuje ładną foto relacje trzeciego bio rękawa tego roku ;]



Majki pierwszy raz puścił parę! Jak żyję nie widziałem u niego takiego wyrazu twarzy haha!
Wrzuciliśmy pierwsze oliwkowe barwy do jego bio-łydki, pozostalo nam jeszcze rozplanowanie tyłu i dalsza walka z paletą Intenze, która ostatnimi dniami znowu powiększyła sie o kolejne kolory! Nie mam pojecia, jak ich dogonić!



Bolson! Cudowny czlowiek ktorego ma sie dosc po 15 minutach! Wampir energetyczny w czystej, destylowanej formie! Jak jednak udalo mi sie przekonac, nie taki diabel straszny i juz po kilku godzinach pod igla - Bolsonowa nadpobudliwosc zostala utemperowana ;]
Bolson nosi moj pierwszy!!!! portret, a widoczny na zdjeciu mlodociany De Niro to moje trzecie podejscie do portretu...
Dobra lekcja techniki powiadam! Nogawka czarnych charaktrow rodem z Ojca chrzestnego wciaga mnie coraz bardziej! Mamy juz swietny plan polaczenia calosci i szczerze nie moge sie juz doczekac jej kontynuacji!



O tym Panu wiele mówić nie muszę..
Dawno nie miałem klienta tak wnikliwie analizującego tego, co dzieje się na jego skórze co Pan P!
Jego prawa ręka została zamknięta i naprawdę chciałbym się nia z Wami podzielić, ale...
ale potrzebujmy jszcze jednej sesji, by ładnie podociagac szczegóły, dokonczyc maske z Pily, a później walnąć dobra sesje zdjęciowa i biomechaniczny rękaw bedzie zamkniety!
Jestem cholernie zadowolony z tej pracy, dziękuje za cierpliwość i czekam na kolejne sesje prawej reki - temat Predator - już zaczęty i... myślę ze będzie bomba!


Dawno nie robiłem liter, a tu taki ładny spontan! Zona Marcina możne i dluuuuugo kombinowała i zastanawiała się, ale później było już z górki - spokojnie i cierpliwie pozwoliła mi ładnie dociągnąć linie i tak oto po długiej przerwie znowu bawiłem się pismem odręcznym!



Jest jeszcze jedna kompozycja w kolorze, potrzebujmy jednak 2 posiedzen by moc się nia chwalić..
Następny, listopadowy wypad jest już całkowicie, szczelnie obsadzony!
Jakkolwiek, mam juz chętnych na 2 bio kompozycje pleców i mam nadzieje, ze uda mi się chociaż zacząć kontury!


A oto cos, czym zapomniałem się pochwalić wcześniej!
Takie oto cudeńko znaleźliśmy z Teresa w Szymbarku!
Moja Busomania nadal żyje!


Nastpny post = nowe maszyny Dennisa el Hombre i relacja z londyńskiej konwencji!
Do usłyszenia wkrótce!